Dzisiaj pojechałem bez planu pokręcić się gdzieś na szosie. Plan pojawił się chwilę po wyjechaniu - a był bardzo prosty, zrobić po raz pierwszy 200 km za jednym zamachem. Pasowałoby teraz napisac, że wyszło jak zwykle, ale nie - tym razem wszystko się udało, w dodatku całość zrobiłem samodzielnie (bez wożenia się komuś na kole), zdobywając przy okazji dwie przełęcze i jeden szczyt. Poglądowa mapka z Google jak wyglądała trasa (opracowana do centrum Katowic i nieuwzględniająca Magurki, no i teraz patrzę, i mały błąd jest - S1 to ja na pewno nie jechałem :)), kliknięcie na nią przenosi do galerii.
Komentarze (4)
Hrobacza moim zdaniem jest gorsza niz Magurka, moze temu , ze ja robilem 1 raz a Magurke X razy... Kondycja - no duzo lepsza niz moja, moja skonczyla sie w jakies 10 lat temu
Co znaczy mojej kondycji? Moja kondycja skończyła się 7 lat temu :) Hrobaczą muszę kiedyś spróbować - ale chyba dużo gorsza od Magurki nie jest, no chyba że wziąć pod uwagę nawierzchnię...
Zdjecia, coz widze Zywiec - miasto rodzinne, powinno cos dygnac w psychice, ale zdjecie z mostu, potem widze czerwone autko i juz psychika tworzy mi obraz drogi do Dachau, znaczy pracy....200km na szosie przy twojej kondycji? No zdegustowany jestem. Podjazd na Magurke ciezki? Nie no stary, przeciez nie robiles podjazdu na Hrobacza /http://www.genetyk.com/podjazdy/hrobacza1.html/ Chodzi mi o cos takiego,ale w terenie w formule non stop, czy zrealizuje czas i zdrowie pokaza, byleby sie na glupim pisaniu nie skonczylo.