Wpisy archiwalne w kategorii

Okolice Katowic

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk

Dwieście

Czwartek, 23 czerwca 2011 · Komentarze(4)
Dzisiaj pojechałem bez planu pokręcić się gdzieś na szosie. Plan pojawił się chwilę po wyjechaniu - a był bardzo prosty, zrobić po raz pierwszy 200 km za jednym zamachem.
Pasowałoby teraz napisac, że wyszło jak zwykle, ale nie - tym razem wszystko się udało, w dodatku całość zrobiłem samodzielnie (bez wożenia się komuś na kole), zdobywając przy okazji dwie przełęcze i jeden szczyt.
Poglądowa mapka z Google jak wyglądała trasa (opracowana do centrum Katowic i nieuwzględniająca Magurki, no i teraz patrzę, i mały błąd jest - S1 to ja na pewno nie jechałem :)), kliknięcie na nią przenosi do galerii.

Czołg

Wtorek, 10 maja 2011 · Komentarze(1)
Takie określenie wymyśliłem dziś dla swojego GT po tym, jak pojechałem nim do pracy. W sumie nawet kolor się zgadza. Waga i opory toczenia też podobne :)
Ale mimo, że nie jest to najlepszy środek transportu na takie warunki, to wyszedłem wcześniej - i był to strzał w 10. Dawno nie jeździłem o tak wczesnej porze i chyba trzeba nadrobić zaległości. Budząca się do życia przyroda, zapach lasu i poranne światło działają z rana lepiej niż najmocniejsza kawa. Nawet parę zdjęć zrobiłem.

Fajnie się to wszystko odbijało w wodzie.

Ktoś wie co to?

Słońce już z rana przygrzewało...

... więc chętnie bym sobie z nimi poleżał na trawce, ale obowiązki wzywały.

PS. Jutro wychodzę jeszcze wcześniej :)

Zimowo

Niedziela, 19 grudnia 2010 · Komentarze(2)
Tym razem znowu Dolina Trzech Stawów, czyli standardowa zimowa trasa.


To za mną to zamarznięty staw.


Kenda Knarly - czyli "zimówka" do roweru. Opony są świetne, do tego stopnia, że na taką jazdę nie widzę sensu zakładania kolców. Na ubitym śniegu łatwo podnieść tylne koło przy hamowaniu przodem. Duże klocki po bokach pozwalają też na głębokie przechyły w zakrętach.
W głębokim śniegu trakcja w miarę - no chyba że śnieg jest mokry, wtedy opony się zapychają. Ale po wyjechaniu ze śniegu szybko się z niego oczyszczają.
Na lodzie - no, tutaj to wiadomo. Na asfalcie również bez komentarza :)


Na zimę postanowiłem porzucić GT i przesiąść się na Marina. Kilka spostrzeżeń po przesiadce:
- twardo!,
- lekki,
- chcę w nim Gravity Droppera,
- stare Deore BR-M555 działają na mrozie lepiej od XT BR-M775...,
- zębatka 44T nie jest do niczego potrzebna,
- fajnie nisko się siedzi - przydatne jak się wjedzie na wyślizgany lód ukryty pod śniegiem (powiedzmy, że spada się z mniejszej wysokości ;).


Tak wyglądają wszystkie ścieżki na dolinie. Idealnie, nie tylko na rower, także do biegania - zarówno na nogach, jak i na nartach. Da się też przejechać awaryjnie autem, ale tego wątku nie będę tutaj rozwijał :)


1,5 godziny później.

Znowu to samo

Piątek, 4 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj ponownie wybrałem się w południowe dzielnice Katowic i graniczące z nimi szosy już na terenie Mikołowa. Tym razem trasa była trochę inna, no i chyba znalazłem jeden z najdłuższych podjazdów/zjazdów asfaltowych w okolicy :)
Jako że bez zdjęcia się nie liczy, to wrzucam dwa.



Na drugim widoczna chyba KWK Murcki, można też wypatrzyć maszt RTV na Wesołej.
Ale tak naprawdę to nie o tym chciałem... Przejeżdżając przez Dolinę pogadałem chwilę z pewnym bikerem, który zapraszał ludzi na wyścig. Mnie to za bardzo nie interesuje, ale małą reklamę mogę zrobić :) A to dlatego, że to wyścig w "moich" okolicach - teraz już rzadko tam jeżdżę, ale jak zaczynałem, to były to moje podstawowe trasy do jeżdżenia :) Jedyny problem jest taki, że impreza jest w niedzielę, a więc czasu zostało niewiele.

Wieczór na szosie

Środa, 2 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Jakoś tak mam, że zawsze wychodząc na szosówkę w domu planuję trasę, a później i tak wychodzi inna. Tym razem było podobnie. Miały być Pyrzowice, a okazało się, że wylądowałem w Mikołowie na Kamionce - a więc w kompletnie innym miejscu. Pokręciłem się też trochę na południu Katowic, bo tam fajne tereny :)
W domu od niechcenia wrzuciłem do kieszonki aparat, a tymczasem okazało się, że gdybym go nie wziął, to bym żałował - kilka zdjęć można zobaczyć w galerii.

Pierwsze STO

Piątek, 26 marca 2010 · Komentarze(4)
Wiosna zawitała na dobre, w ramach budowania formy trzeba się trochę poruszać i po różnych krótszych przejażdżkach dzisiaj przyszła pora na coś dłuższego.
Z Katowic przez Czeladź i Psary pojechałem do Pyrzowic. Po wyjechaniu z miasta jechało się w miarę dobrze, tzn. ruch samochodów nie był zbyt duży. Za Grodźcem zaczynają się w sumie niewielkie górki, ale jechało mi się zaskakująco lekko.
Pierwsza przerwa pod lotniskiem:

W dalszej kolejności pojechałem przez Siewierz do Zawiercia. Tutaj już gorzej, niestety spory ruch, na szczęście od Siewierza droga jest szeroka i ma wydzielony pas awaryjny. Od Zawiercia już lepiej, droga na Ogrodzieniec nie jest zbyt ruchliwa, za to jest raczej pod górę.
W Ogrodzieńcu się nie zatrzymuję, zmieniam jedynie kierunek udając się w stronę domu i tu niemiła niespodzianka, dowiaduję się, czemu tak lekko się jechało - bo z wiatrem ;) Ten niestety zaczął być odczuwalny dopiero, gdy trzeba było pedałować na południe. Tak więc do domu miałem do pokonania kilka sporych górek (na czele oczywiście z Niegowonicami) i pięćdziesięciokilometrowy mur powietrza poruszający się w niekorzystną stronę.
Kawałek za Ogrodzieńcem mam okazję do odpoczynku:

Pierwsza dętka złapana od półtora roku, w sumie na naszych dziurach to i tak dobrze, że do tej pory nie musiałem zmieniać w szosówce.
Gdy już się pakuję zatrzymuje się koło mnie pan Andrzej (pozdrawiam) - też na Meridzie, pyta, czy wszysktko OK, proponuje wspólną jazdę, w dodatku jedzie w kierunku Mysłowic i czeka na mnie na podjazdach - także powrót aż do Dąbrowy Górniczej mija całkiem sprawnie. Czasem wychodzę na zmianę, ale ciężko mi utrzymać narzucone tempo, jeszcze sporo pracy przede mną :)
Z Dąbrowy Górniczej już samotnie, nielubiany przeze mnie powrót przez Sosnowiec, na MTB zawsze się dłużył, na nie-MTB na szczęście nie tak bardzo.
Łącznie wyszło 112 km, udało się już nawet trochę opalić, a trasę pewnie pokonam w tym roku jeszcze nie raz.

Przedwiośnie

Wtorek, 16 marca 2010 · Komentarze(3)
Trzy zdjęcia z dzisiejszej inspekcji w terenie:

Wiedzą co dobre :)




Bywa i tak. Ale dało się przejechać bez zanurzania butów.

Z inspekcji wynika, że idzie wiosna :) Kilka dni takiej pogody i będzie można spokojnie jeździć po szosie i wrócić do domu w miarę czystym, natomiast na jako takie warunki w terenie jeszcze trochę trzeba będzie poczekać (w lesie jeszcze dużo śniegu).