Komentarze (6)

Tak, to czerwony. Wtedy też podjeżdżaliśmy, ale nie mogłem oprzeć się pokusie zjechania po tych korzeniach :)
Co do tego jak dostałem się na Czantorię: tutaj będzie problem, bo sam nie wiem ;) Wziąłem ze sobą mapę Sygnatury i tam na niej są szlaki: żółty i niebieski (częściowo pokrywające się) spod PKP Ustroń Zdrój. Ja chciałem jechać żółtym, ale nie spod dworca, tylko z DK93. Niestety nie wypatrzyłem go na drogach przecinających. Przez moment na jednej z poprzecznych, w którą wjechałem, mignął mi jakiś niebieski szlak, ale później już go nie znalazłem, a nie chciało mi się wracać. Postanowiłem więc kierować się najpierw asfaltami w górę i w miarę możliwości w kierunku Małej Czantorii, a po skończeniu się asfaltu - leśnymi ścieżkami. Ostatecznie wyszedłem na polanie prawie na szczycie, tam gdzie żółty i czarny szlak idą przez 400 m razem.
Jak później sprawdzałem na mapie Compassu, to tam nie ma tego niebieskiego spod dworca. To by się akurat mogło zgadzać z rzeczywistością... Ten niebieski, który mi mignął, to był prawdopodobnie drugi niebieski - też spod dworca, ale na Czantorię Wielką.
Tak więc ja wjeżdżałem/wchodziłem gdzieś tam pomiędzy żółtym szlakiem, a Potokiem Roztoki.
Przypuszczam, że być może tym żółtym dałoby się w miarę bezproblemowo podjechać.

bodziek 12:52 piątek, 16 lipca 2010

a zalinkowana fotka to chyba podjazd czerwonym na Stożek ?

kazik 07:38 piątek, 16 lipca 2010

Śledzę Twoje wycieczki od pewnego razu i przyznam że nie raz Twoja wyprawa była inspiracją dla moich wypraw :)
Możesz nieco dokładniej opisać jak dostałeś się na Czantorię ? Chciałbym tam zacząć kiedyś wyprawę a dwóch rzeczy chcę uniknąć: kolejki i zbędnego pchania roweru :)

kazik 07:37 piątek, 16 lipca 2010

Ale to nie chodzi o siłowanie się, tylko o samą przejezdność. Tutaj to raczej nikt nie przepchnie na siodle ;)

bodziek 18:49 czwartek, 15 lipca 2010

coś mi się pomelało, i poprzedni komentarz miał być do wpisu o Baraniej, usuń go z łaski swojej. Co do tej wycieczki... na czantorii byłem do tej pory dopiero raz, w 2003 roku (co może się wydać dziwne, szczególnie że z domu na szczyt mam ciut ponad 20 km ;) ). Natomiast co do Stożka... kiedyś się znajdzie taki co podjedzie, za każdym razem jak tam jestem to się siłuję ;)

foxiu 18:45 czwartek, 15 lipca 2010

chodzić ledwo można, a co dopiero jeździć przy tylu stopniach na takich wysokościach :) no i minus taki, że widoczność kiepska... ale tereny fajne, no i to piwko po czeskiej stronie na ochłodę:)

k4r3l 16:52 czwartek, 15 lipca 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ciesc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]