Beskid Wyspowy - rozpoznanie terenu

Poniedziałek, 20 września 2010 · Komentarze(4)
Może to dziwne, ale przy moim kilkuletnim już stażu w górach na MTB, dopiero w tę sobotę pierwszy raz pojawiłem się w Beskidzie Wyspowym. Okazuje się, że wcale nie jest tak daleko, jak wcześniej się wydawało (raptem niecałe 2 godziny w jedną stronę - np. w ładną niedzielę wieczorem to tyle bym jechał z Żywca...), a tamtejsze szlaki stanowią odmianę od tych, po których do tej pory jeździłem. Trzeba się przygotować na chodzenie, a także na to, że będzie stromo. Albo nawet bardzo stromo :)
Zapraszam do galerii, gdzie znajdują się zdjęcia Shotguna oraz moje, a niebawem pewnie uzupełnię ten wpis jeszcze o link do zdjęć Łukasza.

Uroki Beskidu Żywieckiego

Sobota, 4 września 2010 · Komentarze(1)
Taki niestandardowy (w odniesieniu do Beskidu Żywieckiego) tytuł mi się nasunął po dzisiejszym wyjeździe. Mimo wszechobecnej zwózki da się tam jeszcze znaleźć fajne miejsca i szlaki. Żeby nie przedłużać - zapraszam do galerii.

Górskie szosowanie

Wtorek, 24 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Korzystając z pobytu w górach wybrałem się na krótką, ale intensywną przejażdżkę. Zdjęć tylko kilka, dlatego zamieszczam je poniżej, a nie w osobnej galerii.


Startuję w Kukowie, pozowane zdjęcie przed wyjazdem :)


Przez Stryszawę udaję się na przełęcz Przysłop. Powyższe zdjęcie to chyba najbardziej standardowe, jakie można tam zrobić na podjeździe - czyli zaraz po pierwszej agrafce :)


To już w Zawoi. Zjazd z Przysłopu taki sobie - jest kilka fajnych nawrotów, a nachylenie dość duże, ale droga niestety dziurawa. Za to w Zawoi - równiutka jak stół :)


W drodze na Krowiarki. Tutaj też generalnie równo, nie licząc jednego dłuższego fragmentu, który nie został wyremontowany.


Za przełęczą zjeżdżam jeszcze kawałek w stronę Zubrzycy, bo z tamtej strony też wyremontowali drogę :) (w zeszłym roku była jeszcze dziurawa). Ruch na drodze niewielki, za to na samej przełęczy masa aut. Żeby wejść na Babią trzeba chyba było odstać w kolejce :)


No i ostatnie zdjęcie - ze zjazdu do Zawoi, oczywiście całkiem fajnego. Wracam tą samą drogą, w przypadku Przysłopu w ten sposób jest lepiej, bo podjazd jest po dziurawym, a zjazd po równym :) Okazuje się, że podjazd na Krowiarki, chociaż dłuższy, to jednak jest mniej stromy - co odczuwam zarówno podczas podjazdu na Przysłop (w obie strony), jak i podczas zjazdu z niego, gdzie w wykręceniu vmaxa powyżej 70 km/h przeszkada mi auto przede mną... Całość zajmuje mi 3 godziny i wychodzi 66 km - niby niedużo, ale jakoś bardzo dało mi to w kość.
Za to po takim "treningu" jak dzisiaj poszedłem na rower, to wykręciłem średnią jak nigdy :)

Marian - reaktywacja...

Środa, 11 sierpnia 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Sprzęt
...czyli numer trzy w kolekcji :) Rama Marina jeszcze trzy sezony temu służyła mi do enduro, a teraz na jej bazie powstał wynalazek widoczny na zdjęciach. Większość części też ma za sobą endurową przeszłość, kilka jest nowych, a kilka zdobytych dzięki kolegom z EMTB.
Muszę przyznać, że po mieście jeździ to to bardzo fajnie, szczególnie w porównaniu do GT :)

Enduro Trophy Brenna 2010

Sobota, 7 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Po opuszczonej przeze mnie Czarnej Górze przyszła pora na Brenną - a więc praktycznie na moim terenie. Opisywać za bardzo nie ma co, bo wiadomo, że impreza musiała się udać, co można zobaczyć na zdjęciach.
Dodam, że zająłem 25 miejsce - na 67 startujących (50 osób ukończyło). Czy to dobrze, czy źle - generalnie nie za bardzo o miejsce tutaj chodzi, ale ja tam jestem z siebie zadowolony, tym bardziej, że udało mi się zaprezentować bardzo wyrównany poziom zarówno jeśli chodzi o zjazdy, jak i o podjazdy.

Prawie Pętla Beskidzka

Sobota, 17 lipca 2010 · Komentarze(2)
Po ostatnim rozeznaniu w Beskidzie Śląskim postanowiłem, że kolejny raz też tam pojadę - ale tym razem z szosówką. Nie była to dokładnie tzw. Pętla Beskidzka, ale dużo odcinków się z nią pokrywało.
Co z tego wyszło, możecie zobaczyć w galerii. Dodam tyle, że dystans to 142 km, na które poszło mi 6,5 litra różnych płynów - mam dość :)

Stożek DH

Środa, 14 lipca 2010 · Komentarze(2)
Stożek Wielki to jedna z tych gór w Beskidzie Śląskim, w zdobyciu której można sobie pomóc wyciągiem. I chociaż jego początek nie jest położony w zbyt dogodnym miejscu, to dla kogoś, kto wybiera się tam pozjeżdżać, nie powinno to stanowić problemu, bo samochodem można dojechać prawie pod samą dolną stację.
Sam wyciąg nie jest może zbyt imponujący - 240 metrów przewyższenia to niewiele. Na szczęście widać zdają sobie tutaj z tego sprawę i ceny są dość atrakcyjne.
Całkiem niedawno w okolicach wyciągu zaczęły powstawać trasy zjazdowe - w tej chwili jest ich już kilka, dlatego nawet w tygodniu można tam spotkać sporo rowerzystów. W większości ciężkozbrojnych, ale inni też mogą sobie tam fajnie pojeździć.
Ja skorzystałem i nie żałuję. Przy zakupie przynajmniej pięciu wyjazdów na górę jeden z nich wychodzi po 4 zł, więc brzmi nieźle. Szczególnie po dwóch dniach wspiannia się o własnych siłach. Dodatkowo dla rowerzystów przygotowano jeszcze co innego - karnet na cały dzień wraz z posiłkami, a nawet możliwością umycia roweru, za 89 zł. Chyba dobra oferta, ale to już trzeba mieć trochę samozaparcia (lub trenować przed zawodami), żeby jeździć ciągle po tych samych trasach. No prawie tych samych, bo w lesie po lewej stronie (jadąc do góry) jest całkiem sporo możliwości wytyczania własnych linii.
Kilka dodatkowych szczegółow można znaleźć na stronie www.stozek.narty.pl, natomiast w mojej galerii znajduje się parę zdjęć wraz z moimi uwagami dotyczącymi przygotowanych tras.

Niebieski z Baraniej Góry

Wtorek, 13 lipca 2010 · Komentarze(9)
Tytuł mówi sam za siebie :) Pewnie już to pisałem przy okazji wycieczki w 2008, ale polecam ten szlak każdemu, kto lubi wymagającą, techniczną jazdę. Chociaż mi nie były potrzebne (jeden lot przez kierowicę, lądowanie telemarkiem - ustane), to mimo wszystko - ochraniacze obowiązkowe!

Popołudnie w górach

Czwartek, 8 lipca 2010 · Komentarze(5)
Jako że musiałem dzisiaj pojechać do Ustronia, postanowiłem przy okazji to wykorzystać i zabrać rower :) Pierwsze, co nasunęło mi się na myśl, to czerwony szlak ze Skrzycznego do Buczkowic, którym jechałem chyba w 2006 - więc kawał czasu temu, ale tego, że był dobry, nie zapomniałem. Szlak położony jest w niezbyt fajnym miejscu, tak, że trudno zaplanować fajną całodniową wycieczkę i go w nią wpleść, więc tym bardziej była dobra okazja, żeby to zjechać. Kilka zdjęć można zobaczyć w galerii.
Przy okazji przyszedł mi dziś pomysł na fajną trasę szosową, a przynajmniej jej fragment - droga na Salmopol z Wisły jest po prostu idealna :)